18.10.2019
OAZA LEŃCZE ŚLUB I WESELE
Oaza Leńcze – miejsce na klimatyczne wesele
Wesele Oaza Leńcze: w Polsce jest mnóstwo wyjątkowych miejsc na organizację ślubu. Jednak sporo obiektów, ze ścisłej czołówki tych najlepszych, znajdziecie w Małopolsce. Z czego to wynika? Czy ma na to wpływ bogata historia tego regionu, bo znajdziecie tu wiele odrestaurowanych miejsc z historyczną duszą? Czy przyczyną jest to, że Małopolska sprzyja organizacji wesel w przeróżnych klimatach? A może właśnie dlatego, że nie spotkacie dwóch podobnych miejsc, bo każde wypracowało swój indywidualny, niepowtarzalny charakter?
Jedno jest pewne – gdy szukasz w Małopolsce swojego miejsca na klimatyczne wesele musisz odwiedzić koniecznie Oazę Leńcze.
Dlaczego? Postaram się przybliżyć Ci to miejsce w kilku słowach i w kilku zdjęciach.
Ślub w stylu slow – Oaza Leńcze
Najpierw zostawiasz za sobą miasto, ten cały zgiełk i wjeżdżasz w tereny malowniczo położone pośród licznych gór i dolin. Już czujesz, że tu cały ten pośpiech jest daleko za Tobą. Nawet, gdy jedziesz na własny ślub, to jakoś cisza i wszechobecna przyroda potrafią ukoić nerwy nadszarpnięte wielomiesięcznymi przygotowaniami. Ale spokojnie, już dojeżdżasz na miejsce. Teraz możesz w pełni cieszyć się tym miejscem. Nawet jeśli za chwilę ma odbyć się tu Twój ślub. Jest to świetne miejsce na reportaż ślubny.
Oaza Leńcze od razu kojarzy się z oazą spokoju. To brzmi trochę jak oksymoron, ale to właśnie tu można urządzić spokojne wesele. Ma się trochę wrażenie, jakby wyjechało się gdzieś bardzo daleko. Temu miejscu bliżej jest do klimatu włoskiej winnicy, niż spokojnej miejscowości oddalonej o około 30 km od Krakowa. Sam łapię się na tym, że szczególnie w upalny dzień, gdzieś w środku lata, Oaza Leńcze przypomina mi toskańskie miasteczko, a nie polską wieś.
Jesienne wesele w Spichlerzu
Zuzanna i Michał wybrali na swój ślub pierwszy z wrześniowych weekendów. Niby kalendarzowo to jeszcze lato, ale wszyscy czujemy już we wrześniu nadciągającą zmianę pory roku. Jeszcze, gdy dni są bardzo gorące i słońce dopieka, to może i ten wrzesień trochę nas oszuka. Ale gdy jest już taka pogoda, jak w dniu ślubu mojej pary, ta jesień już jest odczuwalna. Dzień jest szary, w powietrzu czuć wilgotny zapach ziemi zmoczonej mżawką, na której leżą już pierwsze liście – zwiastun, że lato nas żegna.
Akurat taka aura bardzo mi pasowała do rustykalnych klimatów przyjęcia Zuzanny i Michała. Szczególnie, że całe przyjęcie odbyło się w XVIII-wiecznym odrestaurowanym Spichlerzu. Jego surowe wnętrza ożywiono ciepłym drewnem krzeseł i stołów, na których królowały wszelkie odcienie różu. Kwiaty wyglądały jak zebrane z pobliskich łąk. Sielski klimat obecny był nawet w nazwach stołów – goście zasiadali przy „jagodowym borze”, „śliwkowym sadzie”, a para młoda przy poetyckim „malinowym chruśniaku”. O nastrój dbały rozstawione świece i girlandy z żarówek, porozwieszane u sufitu.
W takich przestrzeniach jak Oaza Leńcze wiadomo, że goście chętnie wyjdą także na zewnątrz. Cały teren obiektu zachęca do złapania oddechu na krótkim spacerze. Bar z barmanem ustawiony w drewnianej wiacie z pewnością zachęca do odpoczynku z drinkiem w ręce. Głównie chodzi o to, by złapać oddech, odpocząć i mieć siłę wrócić na parkiet. A ten w Spichlerzu jest niezwykły, zresztą, jak całe to wnętrze. Tańczysz w przestrzeni z kamiennym sklepieniem, które na myśl przywodzi podziemia jakiegoś zamku. A nie mówiłem, że trudno szukać drugiego takiego miejsca jak to w Leńczach?
Krótka sesja w dniu ślubu – w tle Oaza Leńcze
Wszystkie swoje pary namawiam na krótką sesję w dniu ślubu. Z Zuzanną i Michałem nie mogło być inaczej. Porwałem ich na szybkie zdjęcia, tuż po pierwszym tańcu, gdy jeszcze emocje nie opadły.
Wystarczyło zrobić kilka kroków, które dzieliły nas od XVIII-wiecznego Spichlerza i doszliśmy do XIX-wiecznego dworu. Obecnie w tym miejscu można wynająć pokoje urządzone w starym stylu (ale to tak na marginesie). Budynek z zewnątrz także prezentuje się ciekawie i dlatego wystąpił w roli drugoplanowej na zdjęciach ślubnych mojej pary. Jak ma się taki obiekt, to aż szkoda go nie wykorzystać do zdjęć. Stanowi ładne tło i przede wszystkim nieprzypadkowe. Wpisuje się w obraz miejsca, które będzie kojarzyć się mojej parze ze ślubem.
Nie zawsze zalewa nas słońce na plenerach, ale tu, w tym konkretnym przypadku, o wiele bardziej podoba mi się ta szlachetna szarość. Pięknie komponuje się ze spokojem, który panuje w Leńczach i który udzielił się wszystkich w tym dniu, mojej parze również.
Jeśli szukacie zatem miejsca na swoje spokojne, nietypowe wesele wybierzcie się do Osady Leńcze po jego niepowtarzalny klimat, którego próżno szukać gdzie indziej.
[:en]
Brak komentarzy