07.08.2014
PEOPLE OF INDIA
Fotografia doskonale łączy się z podróżowaniem, a kiedy mają podróżować fotografowie ślubni jeśli nie w prawie „martwym, zimowym sezonie” 🙂 Zeszłej zimy odbyliśmy chyba nasze (choć podróżowaliśmy osobno) najdalsze podróże. Łukasz na prawie 3 tygodnie wyjechał do Wietnamu, a ja na miesiąc do Indii oraz Nepalu. Zamykając drzwi biura uświadomiliśmy sobie, że nasze urlopy tak się zazębiły, iż nie będziemy się widzieć prawie 2 miesiące. Pierwszy raz tak długo od ponad… no właśnie – 7-8 lat? 😉
Dzisiejszym wpisem chciałbym zabrać Was w świat indyjskich ulic, twarzy. Krainy choć kolorowej, to w rzeczywistości dość mocno uderzającej w światopogląd Europejczyka stawiającego pierwszy krok na azjatyckim kontynencie. Czytając blogi i przygotowując się do wyprawy myślałem, że opisy są mocno przesadzone. Nie są. Moje pierwsze relacje smsowe do rodziny brzmiały mniej więcej tak: „Smród, bród i ubóstwo”. I to niesamowicie skrajne ubóstwo. Lądując samotnie w New Delhi (bagatela 22 mln mieszkańców) i próbując dogonić trójkę przyjaciół, którzy wylecieli tydzień wcześniej o 4 rano nie ogarniałem niczego. Jeśli ktoś z Was kojarzy memy z „Kotem Popłochem” w roli głównej to dość dobrze odzwierciedla mój stan 😉
Moja trasa wyglądała tak: New Delhi do Gorakhpur pociągiem (przeciskając się przez 3 wagony do toalety nie spotkałem żadnego białego człowieka, a przeludnienie w środku było tak ogromne, iż w dotarciu na swoją „leżankę” przydała się praktyka ze ścianki wspinaczkowej) – gdzie dołączyłem do reszty wesołej kompanii 🙂 Stamtąd udaliśmy się do Nepalu, któremu poświęcony będzie osobny wpis. Po tygodniu tam spędzonym udaliśmy się w kierunku Bengalu Zachodniego gdzie zwiedziliśmy miasto Darjeeling słynące z plantacji herbaty i widoku na Kanczendzongę (którego nie mieliśmy przyjemności doświadczyć z powodu nieciekawej pogody). Stamtąd już „tylko” 30h w autobusie z kuszetkami (tak! dobrze czytacie) to oddalonej o 600km Kalkuty, gdzie ja z Maćkiem kończyłem tą przygodę a Piotrek z Bogusiem ruszali dalej w kierunku Tajlandii i Laosu.
Grzesiek i Karolina
Świetne zdjęcia, też zamierzamy się tam wybrać w okolicach lutego. Świetnie wyszedł na zdjęciu ten staw. Pozdrawiam,
15:09 9 grudnia, 2014
Łukasz
Zdjęcia są mega! Kiedyś na pewno się tam wybiorę z rodziną. Takie zdjęcia to mega pamiątka. Pozdrawiam,
19:45 15 stycznia, 2015
Piotr
Indie to świetne miejsce to fotografii streetowej. Przy okazji zupełnie inna kultura i krajobraz. Życzę kolejnych ciekawych sesji ;)
17:15 11 marca, 2016