11.12.2017
TAMRON 24-70 f/2.8 G2 – RECENZJA OBIEKTYWU[:en]Tamron 24-70 f/2.8 G2 recenzja obiektywu
Tamron 24-70 f/2.8 G2 recenzja obiektywu
Kiedy 1,5 miesiąca temu, zobaczyłem na fan page Tamron Polska ogłoszenie, że poszukują chętnych do przetestowania tego obiektywu, pomyślałem: „Czemu by, nie?” Do Tamrona mam pewien sentyment, bo przy użyciu tych obiektywów stawiałem pierwsze fotograficzne kroki jakieś 10 lat temu. Dorobiłem się wtedy pierwszej cyfrowej lustrzanki (canon 400d), jednak funduszy wystarczyło mi tylko na sam korpus. Sięgnąłem więc po obiektywy, które miałem jeszcze z czasów analoga (T 28-90mm i 90-300mm). Na tym sprzęcie można było uczyć się cierpliwości – ich szybkość działania w porównaniu z dzisiejszymi obiektywami wyposażonymi w silniki ultradźwiękowe, można by zestawić niczym Fiata Cinquecento z Porshe Carrera.
Wpis ten ciężko nazwać testem, a raczej będzie to subiektywna opinia, którą zdążyłem sobie wyrobić w tym krótkim czasie. Niestety czas testu zbiegł się raczej z końcówką sezonu ślubnego, stąd nie miałem możliwości przetestować go w pełnym boju na reportażu ślubnym, a jedynie na sesji ślubnej i w warunkach prywatnych ;). Testowany obiektyw nie ma łatwego zadania, gdyż na co dzień pracuję na obiektywnie Nikkor 24-70 2.8, który choć ma już swoje lata, to jest jednym z najlepszych szkieł w stajni Nikona, na którym miałem okazję pracować.
Jakość wykonania
Obiektyw sprawia wrażenie bardzo solidnego, a całej konstrukcji daleko do „plastikowej chińszczyzny”. Pierścienie dobrze przylegają i stawiają przyjemny opór podczas ustawiania odpowiedniej ogniskowej. Choć nie udało się producentowi stworzyć konstrukcji z całkowicie wewnętrznym ogniskowaniem – ma to swoje plusy, gdyż obiekty w pozycji „złożonej” (24mm) jest krótszy od Nikkora o jakieś 3-4 cm.Należy przyznać punkt za znajdującą się na obudowie blokadę, która sprawi, że obiektyw podczas transportu nie będzie się nam rozsuwał i zasysał przy tym paprochów czy kurzu.
Autofocus
Największą bolączką niezależnych producentów jest fakt, że firmy produkujące aparaty (Canon / Nikon) robią co mogą aby utrudnić niezależnym producentom (Tamron, Sigma) poprawne działanie autofocus’a. Jaki jest autofocus w nowym Tamronie? Całkiem niezły – tylko i aż. Praca w trybie AF-S (dla canonowców: One shot) jest na bardzo przyzwoitym poziomie. AF mylił się stosunkowo rzadko, nawet w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Sprawa miała się już nieco gorzej w trybie pracy AF-C (Ai-servo). Tutaj odczułem już różnicę w stosunku do używanego przeze mnie Nikkora. Jeśli obiekt zbliżał się bardzo szybko (biegnący pies), zdarzało się że nawet 50% zdjęć była nietrafiona. Przy spokojnym ruchu (idąca osoba), odsetek nietrafionych zdjęć znacząco malał.
Trzeba jednak tutaj nadmienić, że łapanie ostrości na „czarno-hasającym” obiekcie wcale nie ułatwia sprawy 😉
Ostrość
Wydaje mi się, że najczęściej zadawanym pytaniem przy teście nowego obiektywu jest: „I co? Jest żyleta?” Tutaj, może nie będziemy mieli do czynienia z „skalpelem” bijącym rekordy MTFów, ale poziom ostrości jest na prawdę bardzo przyzwoity. Celowo, wszystkie zdjęcia w tym wpisie wykonywałem na maksymalnym otworze przysłony. Mnie ten poziom ostrości w zupełności zadowala – ale po dokładne pomiary wszyscy onaniści sprzętowi będą musieli poczekać na test na portalu http://www.optyczne.pl ;).
Stabilizacja i użytkowanie
Patrząc na ten aspekt, trzeba wziąć pod uwagę, że odpowiednik testowanego obiektywu u Nikona kosztuje prawie 10,000 zł (sic!), podczas gdy testowany Tamron ok. 5,500 zł. Stabilizacja działa w moim odczuciu bardzo dobrze. Może nie jest to reklamowany przez producenta poziom 5 EV, ale na pewno jest nieco ponad 4 EV. Na chwilę obecną testowany Tamron jest w mojej szklarni jedynym obiektywem ze stabilizacją. Czasem sam zapominam, że mogę wykonać zdjęcie przy ogniskowej 70mm na czasie nawet 1/8-1/10 s.
Fotografując przez ten czas testowanym obiektywem wyłapałem 2 niuanse, do których (trochę na siłę) mógłbym się przyczepić.
Podsumowanie
Segment uniwersalnych zoomów z zakresem 24-70 i stałym światłem 2.8 jest już całkiem spory. Sigmę i Tamrona (oba ze stabilizacją) możemy mieć za ok. 5,500 zł, Nikkora bez stabilizacji za 7,500 zł, a najnowszą wersję Nikkora ze stabilizacją za prawie 10,000. Rachunek korzyści nie jest wcale taki prosty w ocenie. Idąc krokiem moich doświadczeń, obstawiałbym, że praca aparatów Nikon powinna być „bardziej stabilna” wraz z obiektywami z „macierzystej” firmy – jednak czy warto wydać prawie 2-krotność sumy? Na to pytanie chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W moim odczuciu Tamron 24-70 2.8 USD G2 to kawał solidnego szkła, które może nie będzie biło „tabelkowych rekordów” ale będzie narzędziem, które na pewno dostarczy zadowolenia z zakupu i radochy z twórczości 🙂
Zibi Kedziora
Fajna i subiektywna ocena. Sam zaczynalem na Tamronie 24-70 2.8 VC i chyba teraz planuje powrocic do posiadania takiego obiektywu na eventy. Dzieki za wpis.
22:19 11 grudnia, 2017